Hildegard-Polski
98 Od czasu do czasu zdarzało się, że instruktorami byli mężczyźni, ale przeważnie uczyły nas kobiety. Chcę Wam opowiedzieć o czymś, co mogło mnie wysłać do obozu pracy lub do czegoś innego nieprzyjemnego. Cały nasz wydział ze Schippenbeil musiał wziąć udział w zgromadzeniu wraz z kilkoma okolicznymi miastami. Zakwaterowano nas w kilku dużych barakach. Przywódcy mieli własne pokoje w bar- aku. Wstaliśmy o godz 6, potem poranna gimnastyka na świeżym powietrzu, potem gotowaliśmy i godzinna nauka ideologii BDM. Ćwiczyliśmy biegi przełajowe, nocne biegi na orientację, służbę samarytańską, a kilka godzin często przeznaczaliśmy także na prace domowe, w tym gotowanie, marynowanie i pieczenie. Musieliśmy nauczyć się gotować duże porcje dla wielu osób. Starsi przywódcy mieli więcej przywilejów. Musieli palić, wieczorem dłużej nie spać. Mieli także możliwość wyboru rodzaju pokojówki, która pomagała przy praniu, praso- waniu i osobistych zakupach. Wtedy nie zastanawiałem się nad dziwnością, po prostu tak było. Zadania bycia „pokojówką” zmieniały się. Miałem być z dziewczyną około 25 lat. Miała na imię Zelda, a jej ojciec miał dużą posi- adłość pod miastem Bartenstein
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NDg2ODc=